| Autor |
Wiadomość |
Krystyna
|
# Napisano: 21 Lip 2006 21:39
Odpowiedz
Proszę Was bardzo, o podzielenie się swoimi doświadczeniami, w następujących kwestiach?
1)Czy każde drobne złamanie przepisów ruchu drogowego, przez rowerzystę kończy się mandatem?Jeśli tak, to jak są one wysokie?
2)Czy można pić piwo poza lokalami, np gdzieś na ławce w plenerze?
3)Ile puszek piwa, można wwieżć na wyspę?
Pytam, bo nie chcę łamać miejscowego prawa, nawet nieświadomie.Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam.
|
Borni
|
# Napisano: 21 Lip 2006 21:51
Odpowiedz
Takie rzeczy to tylko w Erze. Czytaj: Takie rzeczy to tylko w Mielnie.
|
Spadoova!
|
# Napisano: 21 Lip 2006 23:31
Odpowiedz
Brawo Borni! To znaczy, nie chcę krytykować Mielna, bo nigdy nie byłem tam w sezonie i w zasadzie wszystko, co o nim wiem oparte jest na plotkach. ALE TYCH, CO SIEDZĄ Z PIWEM Napisał(a): Krystyna GDZIEŚ NA ŁAWCE W PLENERZE
|
Spadoova!
|
# Napisano: 21 Lip 2006 23:33
Odpowiedz
Napisał(a): Krystyna Proszę Was bardzo, o podzielenie się swoimi doświadczeniami (...)
Powinniśmy się obrazić za to, że w ogóle podejrzewa nas Pani o posiadanie takich doświadczeń...
|
Krystyna
|
# Napisano: 23 Lip 2006 07:25
Odpowiedz
Cieszę się niezmiernie, że są w naszym kraju ludzie, którzy nigdy w swoim życiu, nie popełnili choćby najmiejszego wykroczenia drogowego, a także nie pojawili się z puszką piwa w plenerze.I tak trzymać moi drodzy!!!
A pan Spadoova!, to rozumiem, że otrzymał od innych użytkowników forum, mandat do wypowiadania się w ich imieniu, czy tak?
A tak już poważnie, to np w naszym kraju wykroczeniem jest jazda rowerem po chodniku dla pieszych, chyba że poruszamy się z dzieckiem do lat 12, a szerokośc chodnika, nie jest mniejsza niż 3,5 m.Tylko prawie nikt, o tym nie wie i tego nie przestrzega..Za to o wiele poważniejszym wykroczeniem jest przejedżanie po przejściu dla pieszych rowerem, a nie przeprowadzanie go.I o takie rzeczy właśnie pytałam.
Co do piwa, to jestem ciekawa waszej opini na temat licznych w naszych miastach tzw.ogródków piwnych.Picie w takim "lokalu", nie jest wykroczeniem, mimo że w większości przypadków nic takiego ogródka nie oddziela od otoczenia, a spożywających mogą widzieć małoletnie dzieci i w ten sposób się demoralizować.Ale robienie tej samej czynności już pół metra dalej np. na ławce, jest karane przez sądy grodzkie.
Jak to wygląda na Bornholmie?I proszę mi nie sugerować upodobań menelskich, tylko rzeczowo i konkretnie odpowiedzieć na pytanie.
Oczywiście, bardzo o taką odpowiedż proszę.Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia.
|
Krystyna
|
# Napisano: 23 Lip 2006 07:43
Odpowiedz
Co do ilości puszek piwa, które można wwieżć, to ustaliłam, że obywatel UE,ma prawo przewieżć do innego unijnego kraju niehandlową ilość alkoholu.W przypadku piwa, jest to 110 litrów.Natomiast przy wjeżdzie do Danii, obowiązują surowsze niż gdzie indziej rygory odnośnie wyrobów tytoniowych.Dozwolona ich ilość do wwozu na teren tego kraju, nie może przekroczyć 200 sztuk pojedynczych papierosów lub cygar.Przekroczenie tej normy skutkuje konfiskatą kontrabandy.Może być także naliczona karna opłata celno-skarbowa, a także dokonana konfiskata środka transportu, którym przemytnik wwoził owe wyroby.
ps.A tych co siedzą z papierosami na ławkach, to bym wytłukła w pień, czy ta hołota musi się wszędzie panoszyć?- to tak nawiązując do wypowiedzi pana Spadovaa!
Pozdrawiam.
|
Piotr
Użytkownik
|
# Napisano: 23 Lip 2006 17:25
Odpowiedz
Przede wszystkim to dość trudno dostrzec policjanta na Bornholmie...
Co do meritum zaś:
1. teoretycznie tak (mandaty pewnie są wysokie), ale o jakie wykroczenia chodzi? Jazda po chodniku? Tam wszędzie są ściezki rowerowe albo pobocza, więc nie ma sensu jechać chodnikiem. A jeśli akurat wyjątkowo nie ma ani pasa jezdni dla rowerzystów, ani ścieżki, to też i policjant się nie przyczepi. Podobnie przeprowadzanie roweru przez pasy - są po prostu przejazdy dla rowerzystów, równolegle do pasów.
2. czy MOŻNA to nie wiem, ale zdażyło mi się wychylić browarka na "zielonej trawce". I wcale nie byłem jedynym przedstawicielem "hołoty", wręcz przeciwnie. W ogóle Duńczycy to piwosze, widok rodzinki zakupującej 1 lub 2 skrzynki piwa to normalka. Czasem można się natknąć na podpitych Duńczyków lub Szwedów, ale zazwyczaj ci ludzie są spokojni, weseli itp. Nie tak jak w Polsce, gdzie byle żulik walnie setkę i piwo i energia go rozpiera...
Oczywiście ogórdki piwne są, ale też jest pełna kultura, nie ma żadnego menelstwa (przynajmniej ja nie spotkałem. Raz tylko w klozecie w Ronne natknąłem się na dwóch tylez spokojnych co rozanielonych konsumentów flory, a detalicznie: Cannabis sativa ssp. Indica)
Problemem w Polsce nie jest to, że ludzie piją piwo "pod chmurką", tylko to, jak się po nim zachowują. Czego być może Spadoova! nie dostrzega. No i, rzecz jasna, nie wypowiada się on w moim imieniu. Pewnie tylko w swoim, jedynie pewniej się czuje używając liczby mnogiej.
3. Niby rozumiem pytanie, ale nie wiem po Tobie taka wiedza? Przypomina mi się sytuacja z 2000 r., gdy w Allinge widzieliśmy jacht z Polski a na nim kolesi pijących... Żywca. Kwestia gustu, ale ja nie wożę drzewa do lasu. Piweczko jest super i niemal w tej samej cenie co w Polsce.
Sama zresztą dotarłaś do stosownych przepisów - pamiętaj jednak, że dzisiaj odprawa trwa moment i nie znam przypadków, aby komuś zaglądali do bagażnika i liczyli ile czego ma. Palacze powinni pamiętać o zapasie z Polski lub z promu, bo fajki bardzo drogie.
Jeśli bardzo drażnią Ciebie pety na chodnikach i ulicach, to uprzedzam - na generalnie czystej wyspie to dość powszechny widok. Duńczycy dużo palą, a niekiedy ma się wrażenie, że - niczym w nowoorleańskiej knajpie - popielniczka "jest naokoło".
A może wcale nie jest tego tak wiele, tylko tło inne?
|
AdminForum
Administrator
|
# Napisano: 23 Lip 2006 21:15 | Edytowany przez: AdminForum
Odpowiedz
Dokładnie zgadzam się z Piotrem, z tym wyjątkiem, że Policjanta czasem można zobaczyć  . Chodniki są z regułu oddzielone od ścieżek rowerowych więc nawet nie ma potrzeby, aby po nich jeździć.
Generalnie rowerzyści są traktowani specjalnie tzn. jest im wybaczane łamanie niektórych przepisów (w granicach rozsądku - wjazd pod koła auta nie jest tolerowany i może się źle skończyć), bornholmscy kierowcy są przyzwyczajeni do wzmożonego ruchu dwukołowych pojazdów w sezonie letnim dlatego jeżdżą ostrożnie, szczególnie gdy widzą rowerzystów. Jedno co ich denerwuje to jazda całą szerokością ulicy tu więc apel do wszystkich rowerzystów: nie denerwujcie bornholmczyków i jeździjcie wężykiem (ew. gęsiego ).
Pozdrawiamy ze słonecznego Bornholmu 
_______________________
Pozdrawiam :: Kontakt
|
Anonimowy
|
# Napisano: 24 Lip 2006 14:30
Odpowiedz
Jako ciekawostke powiem ze widzialem policjanta na wyspie dwa razy: pierwszym razem musialem sie niezle naszukac policjanta na... komisariacie! w Ronne (potrzebowalem potwierdzenia legalnosci pobytu, i sam musialem ich szukac ). Drugi raz to oczekiwanie na prom w Nexo. Siedzielismy z manelami na lawce i nagle idzie do nas policjant. Myslalem ze beda jakies problemy, a on podchodzi do nas, mowi : "dzien dobry" i idzie dalej 
|
Piasek
Użytkownik
|
# Napisano: 24 Lip 2006 15:44
Odpowiedz
Napisał(a): Anonimowy powiem ze widzialem policjanta na wyspie dwa razy
Dokładnie. Ja widziałem Policję raz - a dokładnie jednego jegomościa na motorze. Jechał sobie "patrolowym tempem" - no bo musi przecież normę kilometrów na miesiąc wyrobić (żeby nie powiedzieli że nic nie robi). CO jednak nie zmienia faktu że gdyby jednak zaistniała potrzeba interwencji z pewnością zjawią się błyskawicznie.
I potwierdzę wypowiedź Admina - duńscy kierowcy zwracają szczególną uwagę na rowerzystów. Są pod tym względem bardzo uprzejmi
|
Piotr
Użytkownik
|
# Napisano: 25 Lip 2006 16:47
Odpowiedz
Polemizowałbym z określeniem, iż to duńscy kierowcy sa "uprzejmi". Oni są otóż NORMALNI, to raczej w Polsce często można spotkać prościuchów. Dużo jeżdżę po niemieckich drogach i dróżkach (również świetna infrastruktura, znakomite trasy, mnóstwo informacji w Internecie, polecam!) i tam naprawdę odpoczywam. Jasne, że tak, jak w Polsce jest wielu (coraz więcej, ale wciąż zbyt mało) kierowców myślących, tak i za granicą można trafić na szofera pozbawionego wyobraźni, wyprzedzającego na grubość lakieru, ale skala zjawiska jest diametralnie inna.
Normalny widok na dwupasmówkach w Niemczech jest taki, jak na Bornholmie: kierowca wyprzedza rowerzystę zjeżdżając co najmniej na środek drogi, a zwykle na lewy pas. Jeśli zaś nie może zjechać, to wyraźnie zwalnia. Zwykła, europejska norma. Działa to oczywiście w dwie strony - cykliści nie utrudniają życia kierowcom (jazda jeden za drugim, wyraźnie sygnalizowanie manewrów itp.). Pewnie dlatego, że znaczna część kierowców to także rowerzyści.
Trochę to na inny temat, ale ponieważ drogowemu chamstwu należy się sprzeciwać "siłom i godnościom osobistom", pozwoliłem sobie na tę dygresję i reklamę niemieckich tras.
Gdyby nie to, że do morza daleko, czułbym się tam niemal jak na Bornholmie. Zaleta zaś jest taka, że mogę śmigać po tych drogach nawet codziennie... Co mieszkańcom terenów przygranicznych polecam.
|
