Chorwacja kwatery
Bornholm forum Bornholm forum Bornholm forum
Powrót do BORNHOLM-OK.pl [strona główna]
 | Forum | Rejestracja | Szukaj | Stat |
Bilety promowe Noclegi na Bornholmie Domy wakacyjne, hotele

Forum / Bornholm / Opis naszej podróży,(prawie) krok po kroku.
Autor Wiadomość
Krystyna
# Napisano: 18 Sier 2006 12:41


Dzień dobry wszystkim.W dniu 2 sierpnia odbyliśmy jedną z naszych podróży marzeń, wielokrotnie odbywaną w wyobrażni i na arkuszu mapy.Minęło więc już troszkę czasu, by zmierzyć się na chłodno z wrażeniami, a przy okazji podzielić się radami i spostrzeżeniami z innymi użytkownikami Forum.
Naszą wyprawę zaczęliśmy od Ustki.W tym mieście, w kontenerze przerobionym na kasę Żeglugi Gdańskiej, a usytuowanym w porcie, nieopodal Kapitanatu, kupiliśmy bilety.Wycieczka miała być jednodniowym rekonesansem, z powrotem tego samego dnia, więc koszt biletów wyniósł 150 zł od osoby (rejs tam i z powrotem).Jako że statek Lady Assa, odpływa z Darłówka, skorzystaliśmy także z opcji podróży autokarem do tej miejscowości.Cena tej usługi to 15 zł od osoby za podróż w obie strony.Płatne w tejże samej kasie ŻG.
Autokar odjeżdżał o 5.30 rano.W Darłówku byliśmy jakieś 40 minut póżniej.Pod sam koniec podróży kierowca, udzielił nam informacji, gdzie będzie oczekiwał na nas wieczorem,gdy wrócimy do kraju.Z autokaru udaliśmy się prosto do terminalu odpraw, gdzie po kontroli biletów i dokumentów uprawniających do opuszczenia terytorium R.P.(w naszym przypadku dowodów osobistych) weszliśmy na pokład Lady Assa.I tutaj mała dygresja.Otóż dało się odczuć i zaobserwować pewien dysonans między procedurą kontroli granicznej u nas w Kraju, a na Bornholmie.Ale kto był, lub tam będzie, ten sam się o tym przekona.
Z portu w Darłówku, odpłynęliśmy o ok 6.50.Przy stanie morza ok 4 w sk B.Niebawem bujało już 6B.Ktoś z załogi roznosił czarne woreczki.Wymiotowało morze 3/4 pasażerów.Toalety zajęte, ludzie bladzi i zielonkawi.Wyglądało to tragicznie.Na pokładzie otwartym silny wiatr i szkwał uniemożliwiał dłuższe na nim przebywanie, choć cieszył się on niesłabnącym powodzeniem u nielicznych śmiałków i to takich w wieku 10-12 lat.
A teraz coś o cenach na Lady Assa.Kawa i herbata po równo-6 zł.Na piwko, niezależnie od marki, także jednolita cena 10zł.Batoniki 3-4 zł.
Na szczęście brzeg duński, był coraz bliżej.Pierwsi wypatrzyli go oczywiście, owi niezmordowani uczestnicy kolonijnej wycieczki.
Po zacumowaniu i opuszczeniu pokładu jednostki pływającej, udaliśmy się w kierunku stojących nieopodal autokarów, gdyż jak słusznie podejrzewaliśmy oczekują one na chętnych którzy chcą udać się w objazdową wycieczkę po wyspie.I tu przestroga dla wszystkich.Przewozy wycieczkowe zmonopolizowała tylko jedna firma, która dysponowała tymi wszystkimi autokarami.Nie ma więc konkurencji cenowej.
Nieopodal stał mały busik, w którym zaopatrzyliśmy się właśnie w stosowne bilety.Uwagałatne w złotówkach.My kupiliśmy droższą wycieczkę ok.5 godz za 80 zł.W cenę wliczone było zwiedzanie NaturBornholm.Tańsza zaś opcja za 65 zł, miała taki sam program z pominięciem jednak owej wątpliwwej naszym zdaniem atrakcji jaką jest NB.Ale o tym w swoim czasie.
Gdy wszystkie siedzenia były już zajęte, pojawiła się bardzo sympatyczna młoda pilotka(jak się potem okazało Administrator, naszego Forum) i ruszyliśmy.Ale o tym napiszę gdzieś za godzinkę, bo muszę wyjść z domku.

Krystyna
# Napisano: 18 Sier 2006 14:10


Trasa naszego przejazdu, biegła wzdłuż wschodnio-północnego wybrzeża.Po drodze mijaliśmy cudownej urody senne miejscowości.Dominuje tam zabudowa inna niż u nas.Nie spotkałam się np z betonowo-bunkrowo-schronową urbanistyką, która dominuje na moim ukochanym Mazowszu.Nie ma także takiego szpanu ogródkowo-skalniakowego za grube tysiące.Jest powiedziałabym w przydomowych obejściach "ujarzmiony nieład".W ogródkach dominuje bez, jest też jaśmin, słoneczniki i pogardzane u nas ostatnio malwy.Nie zauważyłam drogich szpanerskich trawników, choć z pewnością i tam takie rzeczy muszą mieć swoich wielbicieli.Od przewodniczki dowiedzieliśmy się iż rynek nieruchomości na wyspie jest bardzo dynamiczny.W tygodniu potrafi zmienić właściciela nawet 20 nieruchomości.Wśród kupujących dominują niemieccy emeryci.Za pilotką podaję, że drewniany domek do remontu, można nabyć już za ok 60 tyś koron.W oknach, trudno dopatrzeć się firan.To podobno taka miejscowa tradycja.
Autokar, choć jechał z prędkością przepisową, to jednak dla nas była to prędkość światła.Widoki krajobrazu i detale miejscowego budownictwa, przemykały za oknem zbyt szybko, by skupić na nich naszą uwagę.Protestowaliśmy głośno, prosząc o wolniejszą jazdę, jednak bez większego skutku.
Pierwszym przystankiem na naszej trasie, była miejscowość, której nazwy niestety nie pamiętam.A że nie mam przy sobie żadnych swoich notatek, nie będę strzelać.Powiem tylko, iż stał tam cudowny stary rotundowy kościół.Chyba nazwa miejscowości, zaczynała się na literę A.
Wstęp do kościoła był płatny i wynosił 10 koron.Ale nie żałowaliśmy tego wydatku.W środku mogliśmy obejrzeć między innymi stare freski, zaczynające się na wysokości jakichś 2 metrów.Piękną azżurową kolumnę, która podtrzymuje sklepienie, a w której środku stoi ponad 1000 letnia chrzcielnica.Mury kościoła zarówno wewnątrz ja i na zewnątrz, pomalowane są na biało.
Wokół tej świątyni znajduje się cmentarz, ze starymi, ale też nowymi pochówkami.Groby, troszkę inne niż u nas.Dominuje pionowo postawiona niewielka płyta z epitafium i trawnik.Bez pomników i przepychu...........

Dalszy ciąg za niewielką chwilę

Krystyna
# Napisano: 18 Sier 2006 14:47


Ta miejscowość z tym kościołem (podobno post templariuszowskim), znajdowała se troszkę w bok od głównej drogi.Musieliśmy więc wrócić na nią, by kontynuować objazd północnego wybrzeża.A z każdym kilometrem widok za oknem był coraz bardziej stromy, a brzeg morski klifowaty.Tak dotarliśmy do następnego postoju, tym razem 50 min, w miejscowości Gudhjem.Słowo to znaczy ponoć miasto Boga.I faktycznie, godne jest nosić to miano.
Jako że ja wraz z mym mężem, nie jesteśmy miłośnikami dużych spędów, nie udaliśmy się do miejscowej wędzarni ryb, gdzie pilotka poprowadziła większość grupy.Zaczęliśmy spacerować po ulicach, gubiąc się w pięknych zaułkach i podwórkach.Posiedzieliśmy też w porcie, patrząc na twarze ludzi, na to jak sobą rozmawiają, co zajmuje ich uwagę....Chcieliśmy poczuć klimat i atmosferę miejsca.Pochodziliśmy też trochę po obrzeżach miasteczka.Wracając do jego Centrum kupiliśmy sobie po lodzie za 20 koron.Były bardzo smaczne, ale nie nadzwyczajne.Weszliśmy także do kilku lokali i sklepików, których tam pełno.Przeważa jak wszędzie, wszechobecna marynistyczno-nautystyczna tandeta, tylko ładnie podana i zapakowana.
Zapamiętałam też trochę cen;chałka w piekarni 30 kr, pączek 18, pizza 65, kawa ok 20, piwo 20-25(oczywiście w tzw knajpach).
Sam port jest przecudnej urody.Pełen jachtów i łodzi.Jest tam też terminal, z którego jak zauważyłam odpływają statki na Christianso i do Kopenchagii.I tu jedna uwaga moi drodzy.Tam też się pije i to ostro.A spożywać można już od 16 lat.Sama widziałam w porcie grupę jakichś małolatów(jednak chyba musieli mieć te 16 lat, wymagane ustawowo) jak rozpijali kilkudziesięcio- puszkową zgrzewkę.Podobny widok widziałam też w Nexo, przed odpłynięciem.I z pewnością nie byli to Polacy.
I jeszcze jedno.Na dachach kilku domów, mój mąż zauważył eternit, czyli sprasowany azbest, który podobno jest rakotwórczy, jak mówią producenci innych "zdrowych" pokryć, które nam wciskają za grube tysiące zł.Czyli nic leczy z narodowych kompleksów tak, jak podróże.
W Gudhjem, zostały nasze serca................

Kolejny etap, to dwumiasto Alinge-Sandwik(nie wiem czy dobrze zapamiętałam nazwy, bo w tej chwili wszystko mi się nakłada) i ruiny Hammershus.
Ale o tym za chwilę.

TOMASZWRO
Użytkownik
# Napisano: 18 Sier 2006 14:56


Witam
Nie moge się doczekać co dalej...
jade tam z atydzień w piątek na caly tydzień
pozdrawiam

AdminForum
Administrator
AdminForum
# Napisano: 18 Sier 2006 15:02 | Edytowany przez: AdminForum


uff ale się rozpisałaś... małe sprostowanie. Pierwszy postój na trasie wycieczki to miejscowość Østerlars.

Domków nie kupują wyłącznie niemieccy emeryci, domki zmieniają często właścicieli ponieważ ten kto zmienia pracę często zmienia miejsce zamieszkania i co za tym idzie kupuje dom w nowym miejscu pracy (dotyczy wyspy Bornholm). Podana cena to cena domku do remontu - oczywiście zdarzają się domki za nieduże pieniądze ale są to rudery! Także ceny domów to od 350 tys do nawet 3 milionów DKK...

Napisał(a): Krystyna
w miejscowości Gudhjem.Słowo to znaczy ponoć miasto Boga


Dokładnie znaczy to "Dom Boży".

czekam na dalszy ciąg opowieści

_______________________
Pozdrawiam :: Kontakt

Krystyna
# Napisano: 18 Sier 2006 16:53


No to lecimy dalej
Majestatyczne ruiny zamku Hammershus, naprawdę robią duże wrażenie.Obiekt usytuowany jest na sporym wzniesieniu, o dość dużym kącie nachylenia.Wspaniały jest widok z północnej strony.Spadzisty klifowaty brzeg, mnóstwo statków handlowych na horyzoncie i te podświadome przeczucie niedalekiej Szwecji.........Powiem Wam jeszcze, że zdjęcia, które przglądałam w Galerii, ale także te moje co robiłam swoim starym analogiem, nie oddają atmosfery, zresztą nie tylko Bornholmu.Wszystko jest spłaszczone, oddalone...............Żałuję, że nie wzięłam swojego starego ruskiego Zenita, z także ruskim obiektywem, ale był zbyt duży.Te cyfrówki, sprzedawane masowo, to w większości tandeta.Przekonałam się o tym sama, gdy znajomy fotograf demonstrował mi możliwości mojego Zenita i pewnego najnowszego "cudu" techniki foto.Zróbcie prosty test.Przy dużym zoomie,skierujcie obiektyw na coś kraciastego, najlepiej podłogę.Zobaczycie, jak wtedy falują i wypaczają się linie proste.Szwankuje także balans bieli, co powoduje, że kolor zielony staje się kolorem zielonopodobnym
Ale wróćmy do tematu.W kafejce pod Hammershusem, ogrzaliśmy się kawą za 15 kr i obejrzeliśmy stoisko z pamiątkami Made in China.Do złudzenia przypominającymi te z Torunia, w którym ostatnio byłam, tylko z napisami odnoszącymi się do innego miejsca.
I odjazd dalszą drogę, poprzez las Almidgen(sorry za literówkę), który polecany jest jako wielka atrakcja.Wybaczcie, ale ten co to pisał, nie widział chyba ścieżek rowerowych na trasie Darłowo-Ustka-Łeba.A te, spenetrowaliśmy w tym roku bardzo dokładnie.Ale jak to mówił poeta."Cudze chwalicie...................."
Następny etap, to miejscowość AAkirkeby, z owym cudem jakim miał być ów NaturBornholm.Powiem tyle, gdyby nie to, że zwiedzanie tej placówki kosztowało nas po 15 zł(różnica w cenie obu wycieczek), a mielibyśmy zapłacić więcej, pluła bym sobie w brodę że dałam się na to namówić.Ale jedżcie , zobaczcie i oceńcie sami.Powyższe opinie, to tylko moje subiektywne odczucia i mogą nie pokrywać się z rzeczywistością.
Żałowaliśmy niepomiernie iż tę ponad godzinę zmarnowaną w NB(tak, zmarnowaną), nie poświęciliśmy Nexo.A tak, pozostało nam tylko ok.pół godziny bezwładnej bieganiny, po okolicach portu i szybkie nieprzemyślane zakupy, za pozostały w kieszeniach bilon.
Kilka słów o piwach.Są one dość słabe.Mają ok 4,2-4,8 alk.Jedynie Carlsberg Gold miał 5,6, ale jest dużo droższy.Uważam, że nasz Żywiec, czy Lech, to przy nich mistrzostwo Świata.Jest i smak i goryczka i extrakt........
A więc w Nexe, szybkie zameldowanie się na pokładzie LA, i powrót w drugą stronę, do kraju.Koło nas zasiadły, owe dzieci z koloni, które tak dzielnie trwały na posterunku, wypatrując na horyzoncie bornholmskiej ziemii.Wracały z Jobolandu,Prawie wszystkie były rozczarowane.Obiekt uważały za bardzo przereklamowany.A że były owe dzieci z Krakowa, opowiedziały nam, że w okolicach Ojcowa, jest Park Wodny, przy którym ów Joboland, wygłąda jak ubogi krewny.

Na dziś już kończę, bo muszę lecieć do pracyJeżeli macie jakieś pytania, piszcie śmiało, w miarę możliwości odpowiem.Ale nie dziś.Gdyż do poniedziałku, nie będę miała dostępu do kompa.

Pozdrawiam Wszystkich.Pa, pa.

Anonimowy
# Napisano: 18 Sier 2006 21:45


Krystyno, prosze o wiecej!! Wróciłam niedawno z Bornholmu, ale twoja opowiesc trzyma mnie w napieciu, czekam do poniedzialku na nastepny odcinek. Jestes boska!!

tomciog
Użytkownik
# Napisano: 19 Sier 2006 12:33


Krysiu - jak rozumiem to sumarycznie jesteś raczej rozczarowana podróżą?
Jeśli mógłbym prosić o odrobinę szerszy opis tych słabych rowerowych ścieżek oraz o ile nie będzie to problemem ścieżek w okolicach Ustki.
Dziekuję i pozdrawiam

Anonimowy
# Napisano: 19 Sier 2006 21:04


sciezke rowerowa przez las Allmindigen (Allinge-Pedersker) wspominam jako wielce urokliwa, takze ze wzgledu na brak asfaltu, momentami pokrywa sie ze sciezka konną, ale jakos autobusow na szczescie tam nie zauwazylam... wiec ta wiedza Krystyny wynika chyba z dalekosieznych domyslow... Troche jezdze juz lat na rowerze i z taka infrastrukturą i kulturą jak na Bornholmie sie nie zetknelam, ale moze sie malo znam w ogole...

Anonimowy
# Napisano: 20 Sier 2006 01:25


No to jestem troche zawiedziony tą opowieścią, a wybieram się tam w piątek i to na tydzień

Więc nie wiem co o Tym wszystkim mysleć

może Krysia bała za krótko?
czekam na informacje

pozdrawiam

Piotr
Użytkownik
# Napisano: 20 Sier 2006 13:43


Jak na parogodzinny, autokarowy objazd wyspy, Krystyna wiele ma wrażeń... Opinia o ścieżkach rowerowych w Almindingen formułowana na podstawie przejazdu autokarem jest doprawdy kuriozalna. Momentami bowiem owe trasy krzyżują się z szosami, ale generalnie biegną przez las, po terenach odciętych od ruchu samochodów. Na jakiej więc podstawie Krystyna twierdzi, że to słaba atrakcja? Nie wiem. Inna sprawa, co rozumieć jako "atrakcję"? Dla mnie cała wyspa jest atrakcyjna. Nie znam ścieżek Darłowo - Łeba. Ale znam, i to dość dobrze, Bornholm. Cała infrastruktura i atmosfera na wyspie sprawia, że jest ona, jeśli nawet nieco na wyrost, to przesady w tym niewiele, nazywana "rajem dla rowerzystów". Nie chodzi jedynie o ścieżki, ale o bezpieczeństwo, postoje przy trasach, podejście do cyklistów itp. Bornholm to typowo wakacyjne miejsce, ale podobne nastawienie do rowerzystów obserwuję także w Niemczech, a jeżdżę tam rowerem często. Wybudowanie w paru polskich miejscowościach kawałka trasy rowerowej nie zmieni wiele w mentalności Polaków. Poza tym - trasy rowerowe na Bornholmie (a i w całej niemal Danii, Holandii, Szwecji, Niemczech itd.) tworzą sieć, dojechać nimi można praktycznie wszędzie, a w Polsce? Co tu w ogóle porównywać?
Zawsze powtarzam, że wolę wynająć skromny domek na wyspie, niż pokój w eleganckim pensjonacie w Polsce (abstrahując w tym momencie od ceny, w Polsce często wyższej): tam mam świetną infrastrukturę, tutaj jedynie ładny ośrodek. Za bramą, niestety, typowy polski standard - dziurawe drogi, krzywe chodniki itp.

Pamiątkarska tandeta to już chyba ogólnoświatowa norma, staram się nawet na te koszmarki nie patrzeć. Ale można znaleźć także naprawdę atrakcyjne drobiazgi (mniejsze i większe), sporo jest np. szkła wytapianego przy turystach. Problem jednak z tym, że bywa drogie oraz trudne do przewozu, zwłaszcza rowerem.
Podobnie Natur Bornholm czy Joboland - to są raczej, moim zdaniem, atrakcje dziecinno/familijne, dla rodzin spędzających na wyspie urlop. Jednodniowej wizyty nie warto przeznaczać na namiastkę Legolandu czy Disneylandu albo niewielkie muzeum. Jeśli kto zainteresowany taką tematyką, to o niebo więcej muzeów znajdzie np. w Berlinie.

Piwo słabe? Kwestia gustu. Oczywiście polskie piwa są dobre, ale jednak pod duńskim niebem, na tarasie domku, wychylenie paru butelek oryginalnego Carlsberga albo Tuborga, w cenie wspomnianego Lecha a od Żywca nawet tańszego (ceny w sklepie), to sprawa wielce przyjemna.

Nigdy nie byłem zwolennikiem takich objazdówek i oglądania wyspy z klatki, tj. autokaru. Bo zza szyby autobusu widać o wiele mniej niż można dostrzec np. z siodełka roweru. Z autokaru chyba każde miejsce wygląda podobnie.

Ostatni wpisany anonimowy - na pewno warto jechać, w ciągu tygodnia naprawdę coś można obejrzeć i czegoś doświadczyć, odczuć właśnie ową atmosferę. Nie ma co się zrażać opinią wyrażoną po czterogodzinnym ogladaniu wyspy przez okno.

Ewusia
Użytkownik
# Napisano: 20 Sier 2006 14:03


Zależy czego oczekuje się po takim wyjeździe. Ja osobiście również uważam, ze Polska jest piękna, ale różnica miedzy obydwoma krajami jest ogromna. Osobiście nie znam tak wspaniałych i w dobrym stanie ścieżek rowerowych w Polsce. I tak bezpiecznych... Oznakowanie - gdzie w Polsce jest takowe? A ten klimat tych małych domków - moze przyjemniej jest na blokowiskach, gdzie pełno blokersów, gdzie strach przejść. Tam, mimo, że przestrzenie nocą nie są oświetlone, czuje się naprawdę pewnie. I ta życzliwość ludzi tam mieszkających... Wspaniała woda do picia niczym nie skażona i nie śmierdząca... Chyba wycieczka Pani Krystyny to nie było to... Tam trzeba pojechać i na spokojnie poznać tą wyspę. Jest wspaniała i nijak nie ma porównania do Polski i do wybrzeża w Polsce, gdzie pełno "karków" obwieszonych złotymi łańcuchami z wygolonymi łbami (przepraszam, jeśli może kogoś uraziłam). A co do Natur Bornholm - trochę przyznaję racji. Mnie również aż tak nie zachwyciło, ale moich bliskich tak - więc zależy co kto lubi. Ale jest tam tyle miejsc za które się nie płaci, a widoki zapierają dech... Ja polecam Bornholm!!! Nie zwiedziłam wszystkiego, ale jeśli życie mi pozwoli, na pewno tam wrócę. No ale skoro oczkiwania Pani Krystyny były inne.... Dla mnie lista różnic byłaby długa...

Krystyna
# Napisano: 21 Sier 2006 19:43


Ale mi się oberwało
Ale do rzeczy
Otóż nigdzie, nie napisałam, że Bornholm brzydkim miejscem jest i nie warto tam jechać.
Ale, no właśnie ale...........
Ze wszystkim, lub prawie wszystkim jest tak, jak z cudownym samochodem, który nagle wypatrzymy gdzieś na jakimś ekskluzywnym hotelowym parkingu.Z oddali auto takie zachwyca swoim widokiem i blaskiem lakieru, skrzą się w słońcu alufelgi, reflektory zdają się do nas mrugać figlarnie, mówiąc "zobacz jaki jestem piękny".
Jednak, gdy zbliżymy się do tego cudu, na odległość "intymną", zaczynamy zauważać smugi i zarysowania, na zdawałoby się dziewiczym lakierze, gdzieś na boku widać jakieś drobne wgniecenia, a i alufelgi objawiają nam się jako dalekie od ideału.
Co nie zmienia faktu, iż auto to jest nadal przedmiotem pięknym i wzbudzającym zachwyt, ale już nie bezkrytyczny.Zaczynamy wtedy już inaczej patrzeć na swoje "cztery kułka".Ja osobiście niejednokrotnie, w ten sposób zaczęłam doceniać naszą starą Toyotę Starlet, rocznik '93, przepraszałam się z nią i na nowo zakochiwałam.Wracałam do niej, z poczuciem winy, jak do zdradzonego mężczyzny.............

A teraz przejdę do konkretów.( po kolei)

1) Drogi Tomciogu (tu muszę przyznać iż mam kłopot z deklinacją Twojego nicka).
Jeśli chodzi o sprawę ścieżek rowerowych na Bornholmie, to mogę napisać tylko o tych, które widziałam z okien autokaru.Niestety, nie jechałam nimi, nie znam ich specyfiki, jakości, itp, gdyż nie dotykałam ich kołami swojego roweru.Ścieżki na ogół biegną równolegle do jezdni, ale są także odcinki, z wydzielonym tylko linią ciągłą pasem.
Pisząc, o tym iż ścieżki na trasie Darłowo -Ustka-Łeba, są piękniejsze, miałam na myśli samą oprawę przyrodniczą i "atrakcyjność naturalną", a nie tą zrobioną ręką ludzką.
Co do ścieżek w okolicach Ustki.Dla mnie najpiękniejszą częścią trasy, o której wspomniałam, jest odcinek Ustka-Rowy.Biegnie on trasą rowerową międzynarodową R10.Przejeżdzamy tam, przez cudownej urody stare lasy bukowo-świerkowo-sosnowe.Zdarzają się także jesiony i dęby.Po drodze są dwie stacje rowerowe.Odcinek z Rowów, możemy pokonać przez środek Słowińskiego Parku Narodowego.Płatne 4,50 zł, przy wjeżdzie na teren Parku.Mijamy Jezioro Gardno, które można podziwiać z tarasu widokowego.Następnie możemy się udać w kierunku latarni w Czołpinie, lub wybrać dłuższą trasę poprzez Smołdzino(gdzie znajduje się Rowokół, święta góra Słowian pomorskich) do wsi Kluki, gdzie jest skansen architektury wiejskiej.Wracamy potem do Czołpina i poruszając się mierzeją Łebską docieramy do Łeby.Przy odrobinie szczęścia, można tam natknąć się na wygrzewające się w piasku foki.
Cudowne miejsca są na południe od Ustki.Polecam Doliną Charlotty, oraz wioskę Swołowo.W tej ostatniej, napotkasz architekturę szachulcową, nawet 300 letnią.W domach tych do dziś zamieszkują ludzie.Po drodze zaś w prawie każdej wsi, napotykamy się na gotyckie kościoły(oczywiście niekiedy przebudowywane), stare cmentarze, i inne pamiątki po poprzednich gospodarzach.............

2)Odpowiadam Piotrowi.
Co rozumiesz pod pojęciem ścieżki rowerowej którą dojechać można wszędzie?Ja w zach części Niemiec, widziałam oznakowane "ścieżki", które biegły chodnikiem lub szosą, bez żadnego wydzielonego jednak pasa dla rowerów.Czy "to", nazwać można ścieżką?

Co to jest "mentalność Polaków"?

Piszesz, o "typowym polskim standardzie"gdzie są dziury i krzywe chodniki".Trochę mnie rozbawiłeś.Zapewniam cię, że nie jest to jedynie "polski standart".Ale i włoski i austriacki i niemiecki też.Może w mniejszej skali, ale u nich nie było "realnego socjalizmu".

Co do reszty, to już osobiste gusta.A wiadomo, że o nich i o żonach(mężach) się nie dyskutuje.

W jednym masz rację.Jednodniowa wycieczka, nie odda nigdy obrazu żadnego miejsca.To fakt.

3)Droga Ewusiu.
Nie cała Polska, jest jednym wielkim blokowiskiem, pełnym szyitów( to ci z grubymi karkami), obwieszonych łańcuchami.Poza tym zapewniam cię, że buractwo jest rozpowszechnione wszędzie.Także w Danii.

I jeszcze kilka słów ogólnie, ale na temat podróżowania.
Otóż według mnie moi drodzy, najważniejsze jest odbycie podróży mentalnej.Co z tego, że objedzie ktoś Świat cały, a wróci z tej podróży, bez żadnych wniosków, spostrzeżeń, czy też nauki.Nie sugerujcie się także opiniami innych i nie bądżcie niewolnikami stereotypów i opinii jedynie słusznych.

Pozdrawiam wszystkich.

Krystyna
# Napisano: 21 Sier 2006 19:45


Aha, jeszcze jedno.
Myślę, że wrócę jeszcze na Bornholm, bo to urokliwe miejsce...............

Anonimowy
# Napisano: 21 Sier 2006 21:02


Witam
Ja anonimowy
moj nick to tomaszwro,ale zapomnailem hasla
to fakjnie ze warto tam jechac
jade juz w piatek na caly tydzien i zamierzam całą wyspe przejechac rowerkiem-))
pozdrawiam wszystkich

AdminForum
Administrator
AdminForum
# Napisano: 21 Sier 2006 21:35 | Edytowany przez: AdminForum


Napisał(a): Anonimowy
moj nick to tomaszwro,ale zapomnailem hasla


TIP: https://bornholm-ok.pl/forum/3_68_0.html

lub bezpośrednio tutaj:

https://bornholm-ok.pl/forum/index.php?action=sendpass

w razie problemów pisz śmiało

_______________________
Pozdrawiam :: Kontakt

Anonimowy
# Napisano: 21 Sier 2006 22:13


Za duzo emocji, powiem jedno wyspe trzeba zaliczyc na rowerku wtedy wszystko wyglada inaczej, ja bylem tam 3 nocki w roznych warunkach pogodowych od ulewy po ostre slonce, Krysia ma dar niewatpliwy opisywania i za to Respekcikale przez jazde autobusem po wyspie nie mozna wyciagac wnioskow! Najwazniejsze jednak ze pozwole sobie na cytat" jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego , ktory byc moze, ma tam swoje plusy , ale najwazniejsze zeby te plusy nie przyslonily Wam minusow" a skad cytat to bystrzejsi sie zorinetuja....Pozdrawiam wszystkich i Krysie przede wszystkim za chec i wole opisania swoich niepowtarzalnych wrazen! Respekt!

tomciog
Użytkownik
# Napisano: 21 Sier 2006 22:21


Krystyno - dzieki za info - dla mnie, a właściwie nas ważne są jakiekolwiek info o ciekawych i urokliwych trasach (po to zresztą kupiliśmy sobie bagażnik samochodowy na rowery). Szukamy pięknych i ciekawych miejsc po których można pośmigać na naszych bicyklach. I to nie kilka km, ale tez kilkadziesiąt. Bo dopiero wtedy człowiek czuje, że żyje. A Twoje uwagi są dla nas cenną wskazówką.
Co do Bornholmu - ze względów finansowych na razie chyba sobie odpuścimy (żona szykuje sie na Mount Blanc,a to są koszta).
Co do oberwania - nie sądzę : każda ocena każdego miejsca wymaga starannej selekcji spośród kilku ocen. Wtedy dopiero jest miarodajna.
Co do deklinacji - w odróżnieniuu od geografii (ups) nie miałem z nią raczej problemu, jest to skrót imienia i nazwiska więc zostańmy przy skrócie.
Pozdrawiam i dziękuję za informację.
PS - zapraszam na szlaki Kaszub - zwłaszcza okolic Wejherowa, Kartuz, Lęborka z zaznaczeniem na niebieski szlak Gdańsk-Lębork. Zaznaczam, że bez rowerka MTB raczej nie warto tu startować .

Piotr
Użytkownik
# Napisano: 22 Sier 2006 10:20


Krystyno, najpierw ustalmy pojęcia. Pisałem o "trasach rowerowych", tworzących sieć, a Ty pytasz mnie o "ścieżki" - zasadnicza różnica jest taka, że "trasa" to jest całość, biegnie ona przez pola, lasy, w miastach zwykle odcinkami ścieżek właśnie, bywa, że także ulicami. A "ścieżka" to nic innego jak element miejskiej (zazwyczaj) infrastruktury drogowej. Innymi słowy, turystę interesują właśnie "trasy" a osobę mieszkającą lub przebywającą w mieście - "ścieżki". To podstawowa sprawa. Oczywiście, że zdarzają się odcinki kiepskie, dziurawe itp. Ale skala zjawiska jest diametralnie różna. Jeśli cały czas nie rozumiesz co mam na myśli, to proponuję wsiąść na rower i pojechać np. z Ustki do, powiedzmy, Szczecina. Zapewne przejechać, przy odrobinie szczęścia, się da, ale co to ma wspólnego z przyjemnością?

"Jeśli chodzi o sprawę ścieżek rowerowych na Bornholmie, to mogę napisać tylko o tych, które widziałam z okien autokaru.Niestety, nie jechałam nimi, nie znam ich specyfiki, jakości, itp, gdyż nie dotykałam ich kołami swojego roweru.Ścieżki na ogół biegną równolegle do jezdni, ale są także odcinki, z wydzielonym tylko linią ciągłą pasem." - czyli właściwie nic nie widziałaś. Na ogół? Jak niby można doprowadzić szlak rowerowy do jakiejś miejscowości i uniknąć prowadzenia ścieżki (pobocza) wzdłuż drogi? Poza tym, ten wydzielony na drodze pas i tak wystarcza, bo właśnie o "mentalność" ludzi chodzi. Otóż to, że w Polsce pojawia się coraz więcej (inna sprawa, że często absurdalnych) ścieżek rowerowych nie wpływa znacząco na zmianę podejścia kierowców do rowerzystów. Zmienia się to, ale bardzo powoli. Na Bornholmie cyklista nie czuje się intruzem, w Polsce - niestety często tak. Sposób w jaki kierowcy np. wyprzedzają rowerzystów (dotyczy to też Niemiec i wielu innych krajów).

"Piszesz, o "typowym polskim standardzie"gdzie są dziury i krzywe chodniki".Trochę mnie rozbawiłeś. Zapewniam cię, że nie jest to jedynie "polski standart".Ale i włoski i austriacki i niemiecki też.Może w mniejszej skali, ale u nich nie było "realnego socjalizmu" -cieszę się, że Cię rozbawiłem. Rozumiem, że w Czechach, Słowacji czy dawnej NRD też nie było "realnego socjalizmu"? Jasne, że to wymaga inwestycji (niezbyt wielkich nawiasem mówiąc, raczej problemem jest, znów to napiszę, mentalność). Ale mamy już ponad 15 lat kapitalizmu i co? Podam przykład z mojej okolicy. Kosztem ok. 200 tys zł (50 tys Euro) przygotowano coś, co określono jako "szlak turystyczny dla pieszych i rowerzystów". Dla pieszych owszem, ale taki był od zawsze. Postawiono jedynie kilka ławek i stojaków na rowery, nie wiadomo po co, bo w środku lasu. Już od kilku lat trudno było przejechać ten "szlak" (ma to cudo "aż" 4 km!), teraz dosypano jeszcze więcej piachu. Nonsens i głupota, b y nie użyć mocniejszych słów.
Co do "socjalizmu", to tosując taką logikę, można stwierdzić, że właściwie wszędzie jest brudno i niebezpiecznie, tylko w innej skali. No i nawet to będzie prawda. Jeśli chodzi o infrastrukturę, mentalność ludzi itp. to zdecydowanie bardziej odpowiada mi skala bornholmska niż polska.
Twoje podejście dobrze obrazuje przytoczony cytat z "Misia".
"Otóż według mnie moi drodzy, najważniejsze jest odbycie podróży mentalnej.Co z tego, że objedzie ktoś Świat cały, a wróci z tej podróży, bez żadnych wniosków, spostrzeżeń, czy też nauki.Nie sugerujcie się także opiniami innych i nie bądżcie niewolnikami stereotypów i opinii jedynie słusznych." - ja właśnie wyciągam wnioski. Skoro okolica w której mieszkam jest przepiękna, lasy o niebo ładniejsze niż Almindingen, ale co z tego, skoro nikt nie jest zainteresowany rozwojem tyrystyki? Jaki stąd wniosek? Może taki, że Polaków bardziej rozpalają sprawy czwartorzędne, np. lustracja i inne bzdury, a nie to, żeby ten kraj ładnie wyglądał i przyjemnie się w nim żyło?

madzia
# Napisano: 22 Sier 2006 19:57


Piotrze, sledzę z uwaga Twoją wymiane pogladów z Krystyną i zgadzam się z tobą w kazdym calu. W naszym kraju trudno mówić o infrastrukturze, to co nam rowerzystom sie proponuje z trasami niewiele ma wspólnego. Chcąc pojezdzić z nastoletnim dzieckiem ładujemy czesto rowery na bagaznik samochodowy aby dojechac do ścieżki, nie lubimy mknięcia w smrodzie spalin w towarzystwie "zmotoryzowanych królów szos". U nas nie ma szans wsiąść na rowerek pod domem i pomknąć chocby do najbliższego lasu. Dlatego wyjeżdżamy na Bornholm, tam nie czujemy sie intruzami, wręcz przeciwnie - gośćmi, których się szanuje. Wystarczy rano zaplanować trasę, niewazne, czy północ-południe, czy wschód-zachód, wszędzie dojedzie się czując się komfortowo-pelnoprawnym uzytkownikiem takiej, czy innej scieżki. Nie musimy sie obawiać, ze znienacka podjedzie nam samochód, lub nagle skończy sie droga. A po drodze, w malowniczych miejscach mozna zatrzymać sie, popodziwiać krajobraz, skorzystać z czystej, darmowej toalety i przekasić przygotowaną wcześniej kanapkę, albo zostawic bezpiecznie rower na parkingu i wstąpić do lokalnego sklepiku, muzeum, kościoła itp... I to jest właśnie infrastruktura, w odróżnieniu od ścieżki rowerowej wokół jeziora, czy od Rowów do Łeby.

Krystyna
# Napisano: 23 Sier 2006 10:47


Zgoda moi drodzy.

Ale ja niestety, nie poczułam tego bluesa.

Mam dla Was, jeszcze jedną ciekawostkę, którą przytoczę tu, za naszą przemiłą pilotką.Będzie to więc informacja jednożródłowa.Otóż ponoć na Bornholmie, prawie wcale nie stosuje się piorunochronów, gdyż mieszkańcy wyspy, nie wierzą w ich skuteczność.Przyznam się, że w ogóle zapomniałam o tej kuriozalnej ciekawostce i nie sprawdziłam naocznie jak ma się ona do rzeczywistości.Dlatego proszę Was, o potwierdzenie, lub zaprzeczenie tej informacji.
A swoją drogą gdyby w naszym kraju, ludzie mieli taką świadomość w zakresie nauk fizycznych........
Aha, eternit na dachach domów też mają.I jakby poszukać głębiej, to okazałoby się, że być może król nie jest do końca ubrany.
No muszę już spadać do pracy, papa.Miłego dnia wszystkim.

Piotr
Użytkownik
# Napisano: 23 Sier 2006 11:53


"Bluesa" trudno poczuć po kilku godzinach w autokarze.
Piorunochrony? Nie przyglądałem się budynkom akurat w poszukiwaniu odgromników, ale jak przejrzałem teraz zdjęcia z wakacji, to faktycznie - na naszym domku instalacji takiej nie ma (ew. na tych ujęciach nie widać, ale raczej jednak nie ma), na kościołach itp. też nie mogę się ich dopatrzeć. Podobnie na fotkach z Christianso.
Możliwe, że jest to wynikiem doświadczeń - klimat na wyspie jest łagodny, a czy często zdarzają się tam burze to warto byłoby spytać mieszkańców.
"A swoją drogą gdyby w naszym kraju, ludzie mieli taką świadomość w zakresie nauk fizycznych..." - cóż, ja bardzo bym chciał, żeby ludzie w Polsce mieli duńską świadomość w wielu innych sprawach. Skandynawowie są zasady ludźmi praktycznymi, wątpię by rezygnowali z piorunochronów w imię jakichś przesądów. Jest jeszcze kwestia ubezpieczenia od np. pożaru. Zwykle firma wymaga określonych zabezpieczeń od właściciela domu, ciekawe jak to wygląda na Bornholmie? Dość ciekawa sprawa.

O co chodzi z tym "królem"? Przecież nikt nie upiera się, że Bornholm to miejsce doskonałe, gdzie wszystko jest super, żadnych problemów nie ma itp. Czyli co? Jak jest na wyspie jakiś dach z którego jeszcze nie zdjęto azbestu, to lepiej jeździć rowerem po polskich dziurach w drogach (jak wiadomo w Polsce od dawna żadnego azbestu nie ma...) albo zupełnie nieprzygotowanych drogach leśnych?

Kończąc tę wymianę poglądów dodam tylko, że zwracamy uwagę na różne sprawy. Ja zapamiętałem np. na wielu parkingach leśnych czy w miasteczkach (a nawet maleńkich osadach, jak np. Teglkas) ogólnodostępne, czyste toalety (często z prysznicami i dostosowane dla osób na wózkach), chłopaka z serwisu rowerowego w Allinge, który dokonał (drobnej, ale jednak) naprawy i nie chciał za to ani grosza, usmiechniętego "Pana Edka" koszącego co 3 dni trawę przed naszym domkiem itd.

AdminForum
Administrator
AdminForum
# Napisano: 23 Sier 2006 17:06 | Edytowany przez: AdminForum


Napisał(a): Krystyna
na Bornholmie, prawie wcale nie stosuje się piorunochronów


Trudno wyciągać coś z kontekstu i prowadzić nad tym rozważania bez znajomości całej wypowiedzi. O piorunochronach mówiłam, zgadza się ale wspominałam też, że nie są stosowane ze względu na to, że szpecą zabudowę, a cały wątek zmierzał do humorystycznego zakończenia…

Trudno bardzo szczegółowo i precyzyjnie o wszystkim mówić, szczególnie wtedy kiedy mija już kolejny kilometr wycieczki a ludzie sugerują, że chcą posłuchać o czymś bardziej codziennym, przyziemnym itp.

Małe wyjaśnienie, generalnie na budynkach nie ma piorunochronów, spotyka się je jedynie na domach krytych strzechą. Co do eternitu to z tego co wiem z dachów zabudowań europejskich ma zniknąć do roku 2030.

_______________________
Pozdrawiam :: Kontakt

Jan
# Napisano: 23 Sier 2006 18:41


Ja bym tego całego Bornholmu nie zamykał w pudełeczku ze sztucznym śniegiem, takim co się stawia na kominku i jak się nim ruszy to śnieg “zaczyna padać” i całość naprawdę bajkowo wygląda. Prawda jest taka, że Bornholm to wyspa emerytów i z roku na rok jest tak gorzej z infrastruktur turystyczną - hotele marnieją, nie wspomnę o kempingach, które też tracą na standardzie. Owszem remontuje się tu i ówdzie ale to wszystko zaczyna gorzej wyglądać niż lepiej. Zobaczcie sami np. drogi rowerowe, czy samochodowe - wszystko to jest połatane. Cały Bornholm trzyma się jedynie na sprawnej organizacji marketingowej i dobrych kampaniach.

Co do wycieczek to jestem zwolennikiem ich oczywiście jeśli przyjedzie się na wyspę w celu odbycia jednodniowej wizyty. Zgadzam się też z wypowiedzią, że nie ma sensu dyskutować nad zdaniem wyciągniętym z kontekstu bo należy wysłuchać całego przemówienia - prawda znana nie od dzisiaj.

Reasumując - Bornholm dobry na jeden raz, zwiedzić w tydzień, zapisać w głowie wrażenia i żyć dalej, nie popadać w zachwyt bo to miejsce jak każde inne. Wycieczka “objazdówka” dobra dla osób odwiedzających Bornholm na jeden dzień, bez emocji i tylko poznawczo.

Jan

Oskar
# Napisano: 24 Sier 2006 01:34


Następny etap, to miejscowość AAkirkeby, z owym cudem jakim miał być ów NaturBornholm.Powiem tyle, gdyby nie to, że zwiedzanie tej placówki kosztowało nas po 15 zł(różnica w cenie obu wycieczek), a mielibyśmy zapłacić więcej, pluła bym sobie w brodę że dałam się na to namówić. - cytat Krystyny...
Wróciłem w ubiegłą sobotę z takiej wycieczki i w między czasie doczytałem się na stronie NaturBornholm, że takie szybkie oprowadzanie po muzeum w przypadku grup liczących powyżej 15 osób jest bezpłatne! Wynika z tego, że różnica w cenach wycieczek nie jest spowodowana ceną biletu wstępu.
I co ważne, dla mnie - biologa z wykształcenia i nauczyciela tego przedmiotu - NaturBornholm to rewelacyjne miejsce do prowadzenia zajęć dydaktycznych. No i urzekła mnie swoją wiedzą i sposobem przekazu p. Hanna Piórska. Pozdrawiam !!! Jedyne co mnie denerwowało na objazdówce to ciągłe przypominanie uczestnikom cen taksówek ( najpierw 300DKK, potem 500DKK ), gdyby ktoś spóźnił się na odjazd autokaru... A na Bornholm wrócę już niedługo, na dłużej - to piękne miejsce, polecam! Do NB także

Oskar
# Napisano: 24 Sier 2006 01:45


A!!! Zapomniałbym! Było coś gorszego już po starcie objazdówki! Do autokaru wpuszczono sporo więcej osób niż dopuszcza to prawo drogowe. Ci ludzie stali pomiędzy siedzeniami i skutecznie zasłaniali widoki mijanych terenów. Z powodu przeładowania autokaru (starego czerwonego klamota marki SETRA) nie jechaliśmy też zaplanowaną trasą, ale bocznymi dróżkami, aby omijać patrole policji. Tak tłumaczyła pani pilot. Ci "dopchani" ludzie wysiedli na szczęście w Joboland, ale w ten sposób na tej krótkiej wycieczce odnieśliśmy pewne straty - nie obejrzeliśmy tego co było na trasie pierwotnie zaplanowanej. Było to 19 sierpnia 2006r. Może ktoś na forum był na tej samej wycieczce?"?

ROZCZAROWANA
# Napisano: 24 Wrz 2006 13:07


Dzień Dobry,

Do OSKARA: WYMIENIANIE WSZELKICH CEN: TO PEWNIE JAKAS TRADYCJA TYCH WYCIECZEK OBJAZDOWYCH PO BORHOLMIE!!!

Ja z moim narzeczonym bylismy na takiej wycieczce: mielismy Pania przewodniczkę o innym nazwisku natomiast zna wszelkie ceny (niepytana przez nikogo wymieniała co chwilę co ile na Borholmie kosztuje) - niestety myślę, że ludzie nie po to wybierają się na taką wycieczkę i płacą za to pieniądze. WYCIECZEK OBJAZDOWYCH PO BORHOLMIE NIE POLECAM!!! Pierwsza sprawa - zgadzam sie z Pania Krystyną - w takim tempie z okna autokaru - wiele nie można zobaczyć . Poza tym Borholm jako taki nie stanowi wielkiej atrakcji turystycznej. Wycieczkę wykupilismy z myślą, że dowiemy sie coś więcej o wyspie, poznamy jej historię, zabytki ... Ta wycieczka zdecydowanie temu służy - jest przede wszytkim prowadzona w sposób, który mnie się osobiście nie podoba - nudno, tak jak wspomniałam Pani przewodniczka przez te kilka godzin wymienia wszelkie ceny, wiele nie ma do powiedzenia, główna "atrakcja" wycieczki to WĘDZARNIA RYB - PRZYNAJMNIEJ TAK WYNIKA Z PROGRAMU WYCIECZKI- gdzie z biletem mozemy zjeść trochę taniej (chyba normalne, ze przy tak dużej grupie ludzi, właściciel chętnie udziela znizek?! a nie jak to przewodniczka stwierdziła "Duńczycy rozumieją, iż Polacy mniej zarabiają..." Poza tym moja DROGA PANI PRZEWODNICZKO jezeli Pani to czyta: U NAS W POLSCE TEZ JEST PAPIER TOALETOWY W TOALETACH PUBLICZNYCH!!! - dlatego nie trzeba informowac turystów, iz w toalecie na kazdym przystanku w Borholmie jest papier toaletowy.
W trakcie wycieczki poinformowano nas, że jeżeli sie spóznimy na autokar (po któryms z przystanków) to autokar odjedzie - bylismy ta wizją straszeni kilka razy - wszystko rozumiem ale my za tą wycieczkę PŁACILIŚMY - zapłacilismy za jakąś usługę, która powinna zostac wykonana a to juz sprawa Pani przewodniczki by zebrać wszystkich i tak to zorganizować by wszyscy wrócili bezpiecznie!!! Uwage o tym jak to na jednym z forum Pani przewodniczka widziała jak Polacy wymieniaja sie komentarzami, iż na Borholmie mozna nabyc warzywa za darmo (gospodynie wystawiaja częśc plonów rolnych na sprzedaż, w ten sposób iż np. koszyk z warzywami zostawiają z dołączona ceną na polu, a ludzie wrzucają do odpowiedniego naczynia pieniądze i sami sie obsługują) uważam za niepotrzebną - w oczach tej Pani chyba bylismy potencjalnymi złodziejami. Jedna jeszcze ważna rzecz właściwie organizator nie przygotował żadnych materiałów o wyspie po polsku. Dostalismy za to "urocze" książeczki (coś w rodzaju lokalnego pisma wydawanego na Borholmie pełnego reklam - po duńsku oczywiście, by mozna chociaż sobie popatrzec na małe mapki tam zamieszczone). Nie bardzo to rozumiem, przeciez Polscy turyści to spore pieniądze - tylko trzeba ich umieć zachęcić by odwiedzili ta wyspę ponownie. Można by pisac i pisać o tym.
UWIERZCIE JEDNAK NIE WARTO BRAć UDZIAł W TYCH WYCIECZKACH OBJAZDOWYCH.

LEPIEJ ZABRAć ROWER I POPODZIWIAC WIDOKI, KRAJOBRAZY WYSPY SAMEMU - MY ZALUJEMY, ZE TEGO NIE ZROBOLISMY.

ZOSTALIśMY NABICI W BUTELKE I TYLE.

Jesika
# Napisano: 27 Sier 2007 13:52


ja byłam w parku wodnym 9czerwca z kolonią było superrrrrrr byłam na wszystkich ślizgawkach i w jazzuzi ten basen na powietrzu to jest coś i tylko 17zł psieeee u nas w zwykłym basenie w ułanie to są tylko drabinki i za godzine 10 zł pZdR muahhh:*:*:*:* jesika

oki44
Użytkownik
# Napisano: 27 Sier 2007 23:09


Uff, nie było mnie w kraju, (ganiałem rowerkiem po szwedzkim wybrzeżu), więc przyszło mi przeczytać hurtem ten długi i rozpisany wątek. Moja refleksja: nieporozumienie, nieporozumienie i jeszcze raz nieporozumienie.
Bornholm jest tak lubiany przez rowerzystów bo na to zasługuje. Głównymi zaletami wyspy jest wszechobecny spokój, cisza, dzikość natury, mnogość świetnych ścieżek rowerowych, klimat przyjazny cyklistom, brak marketów, dyskotek i wielkomiejskich rozrywek. Jest to wyspa dla tych, którzy chcą odpocząć od wielkomiejskiej cywilizacji, kontemplować surowość przyrody, potrudzić się z sakwami na rowerku i doświadczyć niedoskonałości bytu.
Pani Krystyno. Generalnie nie lubię wycieczek autokarowych, ale gonienie autem po Bornholmie prowadzi do takich wniosków jakie pani była uprzejma sformułować. To tak jakby pani chciała pojeździć meleksem po górach. Ani górom by się to nie podobało, ani pani, ani meleksowi. Aby docenić uroki wyspy trzeba mieć czas i spokój. Ja byłem na niej dwa razy rowerkiem (w tygodniowych wycieczkach) i z pewnością jeszcze tam wrócę.

Temat został zamknięty. Nie możesz tutaj odpowiadać.
 

© 2004-2024 BORNHOLM-OK.pl | Powered by miniBB | Nota prawna | Cookies

Kontakt z nami

Bornholm - Powrót do strony głównej